Nawiedzony dom w Turzy Wielkiej. Polskie Amityville?
,,Wyobraźnia jest ważniejsza od wiedzy, ponieważ wiedza jest ograniczona.’’
Albert Einstein.
,,Bardzo późno zdobywamy się na odwagę wiedzenia tego, co wiemy.’’
Albert Camus.
Wszystko to, co wykracza poza nasze zmysły poznania stanowi źródło tajemnicy, a ta z kolei motywuje nasz umysł do tworzenia różnego rodzaju teorii, które posłużą do wyjaśnienia rozmaitych fenomenów czy zjawisk paranormalnych. Przy pisaniu o tego typu rzeczach, czy rozmowie na tego typu tematy należy unikać jednej podstawowej kwestii, otóż porzucić myślenie typu, jeżeli o czymś nie mówiły media głównego nurtu to zapewne jest to teoria spiskowa. Takie myślenie to nic innego jak brak myślenia na rzecz powielania propagandy płynącej z ekranu telewizora. Zawsze należy myśleć i opierać się na informacji płynącej z wielu źródeł, jedno źródło informacji to doskonała forma manipulacji.
Skąd w naszej dzisiejszej publikacji tego typu wstęp? Otóż chcemy sięgnąć do tematyki wykraczającej po za naukę, tematyki wkraczającej w rejony nieznane, lub w gruncie rzeczy znane, jednak przez większość społeczeństwa negowane a przez to umniejszane. Dziś napiszemy o tajemniczej sile, która w jawny sposób opanowała dom na Mazurach. Skala tego paranormalnego zjawiska jest na tyle duża, że rodzina już opuściła mury mieszkania, bo jak sama przyznaje, boi się tam nadal mieszkać.
Zwykły dom, z pozoru taki sam jak tysiące innych w całej Polsce, a jednak całkowicie odmienny od każdego inne mieszkania. We wsi Turza Wielka w województwie warmińsko mazurskim dochodzi do wydarzeń, które wymykają się naukowej definicji, a lokalne media piszą wprost, że tam straszy. Przerażeni mieszkańcy proszą o pomoc i interwencję księdza egzorcysty. Czy mamy tutaj do czynienia z polskim Amityville?
Rodzina, która dotychczas zamieszkiwała nawiedzony dom, przeniosła się do ośrodka Caritas. Wszystko ze względów bezpieczeństwa i troski o czwórkę dzieci, które nie chcą wrócić do feralnego domu, gdyż ogarnia je starach na samą myśl o ewentualnym powrocie. Rodzina podkreśla, że najgorsze są noce, ponieważ mrok potęguje odczucie lęku, w takich warunkach po prostu nie da się żyć a co dopiero spokojnie spać. Rzeczą, która zapoczątkowała wystąpienie zjawisk paranormalnych ma być, jak wskazuje rodzina, zakupiona używana wersalka.
,,Najpierw usłyszeliśmy pukanie do drzwi, ale nikogo po drugiej stronie nie było. Z segmentu spadły zgromadzone tam baterie. Następnego dnia w naszą stronę leciały już monety, klocki, łyżki, a nawet noże. Z sufitu zaczęła kapać woda, chociaż nikt nad nami nie mieszka, a dach jest cały.’’
Relacja Pani Krystyny, mieszkanki nawiedzonego domu dla ,,Gazety Działdowskiej’’.
Do nawiedzonego domu przybył już lokalny Proboszcz, jednak jego modlitwy nie przyniosły oczekiwanych rezultatów. Teraz cała miejscowość czeka na przybycie Egzorcysty, który zapowiedział, że się pojawi, gdy tylko znajdzie wolną chwilę. W rozmowie z Faktem w krótkim zdaniu rodzina streszcza swoje nastawienie względem ewentualnego powrotu: ,,Do mieszkania w Turzy Wielkiej nie wrócimy. Jakiś demon nas tam nie chce.’’
Jaki zatem wniosek płynie z całej tej sprawy? Jeżeli jest tak jak relacjonuje rodzina a mianowicie, że źródłem owych zjawisk jest owa używana wersalka to sprawa wydaje się być prosta. Ta wersalka stanowi pewnego rodzaju medium, będące nośnikiem dla konkretnego bytu duchowego. Być może dla demona, jak wskazują mieszkańcy domu. Należy pozbyć się wersalki, najlepiej dokonać jej spalenia a następnie poświęcić dom i odmówić kilka egzorcyzmów. Tylko tyle i aż tyle.
Autor. Zespół globalne-archiwum.pl
Wszelkie prawa zastrzeżone.
Fot. flickr.com